Bliska Przestrzeń Marta Petrykowska

Dziecko Punkt widzenia

Jak daleko patrzysz? Punkt widzenia w relacji

Niedziela godz 09:00 – „Ale maruda z tego dzieciaka… Mam już dość!”

Niedziela godz 21:00 – „Ale dzielne dziecko… Ja na jego miejscu wszystkich bym pogryzł!”

Jak to możliwe? To przecież to to samo dziecko?

O tym jak przypomnieliśmy sobie, że punkt widzenia w relacji zależy od punktu siedzenia

Niedziela godz 09:00:

Przyszła niedziela, pierwszy śnieg… długo oczekiwany – bo przedszkole i środki przekazu już zadbały o to, by nakręcenie na Święta i Mikołaja było na wysokim poziomie 🙂

Do tego jeszcze dzień, a właściwie wieczór wcześniej dziecko namówiło nas na ubranie choinki, więc jest i ona – piękna zielona!

Światełka rzucają się w oczy od rana, szklany Mikołaj też czeka. No i skarpeta… wrilly 🙂

Nie zabrakło nawet małego gifta od tego Świętego pod tą choinką.

Szczęścia co niemiara!

Ha!…Jeszcze okazało się, że przyszła ona… Cała biała, śniegu nasypała, wodę zamroziła – zima.

Dziecko zobaczywszy biały puch przez okno, całe w skowronkach krzyczy, piszczy, okazuje zniecierpliwienie – nalega delikatnie, acz zdecydowanie na wyjście na sanki i bałwana. Więc się zbieram i cały majdan (rękawiczki, sanki, marchewkę, inne oczy bałwana i jeszcze te guziki…) Jak się okazało – dziecko samo potrafi się ubrać 😉 Wszystko jest! Idziemy! A właściwie gramolimy się.

 

To nic, że w piątek dziecko już było w przedszkolu, miało lekki katar, przecież to częste zjawisko u 3 latków.

 

Docieramy na miejsce. Jako pierwsi – jest trochę po godz 9… Powstaje bałwan wielkości mego towarzysza zabaw. Sanki jadą, dziecko szczęśliwe. A ja, swoją drogą nie wiedziałam, że mamie może być tak ciepło w zimny dzień 😉

Moje oczekiwania sugerują, że to będzie udany dzień – dziecko ma wszystko, na co tak długo czekało i do tego mama obecna, no po prostu dzień życia!

 

Jednak, całkiem niespodziewanie zaczyna się marudzenie, jeszcze przed powrotem do domu; „Głodna! Burczy w brzuszku! Zimno! Mokre rękawiczki! Nie chcę na sankach! Na nogach za daleko! No mamo no!

A i na koniec sztos: Tęsknię za Kubusiem Puchatkiem!” I płacz, żywymi łzami, szczera tęsknota. Z nosa leci, wszystko mokre, można sobie wyobrazić co czuje w takiej sytuacji matka…

 

Nie ukrywam, że jestem zmęczona, o jednej kawie, już mi zimno i czuję jak we mnie wzbiera poczucie niesprawiedliwości i zdenerwowania, a bałwan zaczyna się przechylać! Więc uruchamiam swoje pokłady empatii i wrażliwości rodzicielskiej… Ale pod koniec drogi chyba gdzieś odleciały, razem z płatkami śniegu. Jest ciężko, czuję frustrację, niemoc i złość. Moje dziecko się o tym dowiaduje. Wracamy do domu, nie poprawia się.

———–

3 godziny później opuszczamy gabinet lekarski z diagnozą jakiegoś zakaźnego świństwa, o którym do tej pory w ogóle nie miałam pojęcia, że istnieje…

Hmmm… Ten punkt widzenia w relacji…

Moje przemyślenia z tego doświadczenia są takie, że łatwo możemy zapomnieć o tym co istotne, zwłaszcza, gdy sami jesteśmy na skraju zmęczenia lub dyskomfortu.

Jak bardzo łatwo w takich chwilach zapomnieć o bliskości, o relacji, o szanowaniu godności każdego (nawet małego) człowieka, o tym, że on też ma swoje potrzeby, a często nie potrafi o nich powiedzieć. Jedną z tych potrzeb jest zadbanie o swoje zdrowie, o swoje dobre samopoczucie.

Dziecko nie potrafiło powiedzieć co je boli, że nie może przełykać i unika jedzenia jak ognia, więc jest też zwyczajnie głodne, że skóra swędzi i boli. Ale dawało znaki, że coś jest nie tak: „Mamo, Tato! Coś jest nie tak! Nie mam na nic ochoty! Nie zgadam się na nic! Nic mnie nie zadowala! Nie można się ze mną dogadać – Nie dajecie mi tego co mi potrzeba! Poza tym, jest mi ciężko i nie będę współpracować, bo nie mam na to siły!”

 

Niedziela godz 21:00:

Mam poczucie, że to dziecko było dziś tak dzielne, że w ogóle poszło i lepiło tego bałwana, że nic nie mówiło, że chciało doświadczyć śniegu i poznać nowe zabawy – wyjść ze strefy komfortu, mimo swojego stanu. Ja chylę czoła.

 

Chciałam zwrócić uwagę na najważniejsze, moim zdaniem: Relacja, zaczyna się od otwartości, uważności i ciekawości na drugą osobę.

 

Dzisiejsza sytuacja jest przykładem na to, że zawsze warto starać się „wejść” w punkt widzenia dziecka, zobaczyć sytuację z innej perspektywy, schylić się i doświadczyć tego co ono widzi i czuje, dostrzec szczegóły, które mogą umykać. Jakże ważne jest poszukanie przyczyn „trudnych” zachowań dziecka – za nimi zawsze coś stoi.

 

Dziecko nie zachowuje się źle „dla mnie, tylko dla siebie” – coś chce powiedzieć; usiądź, posłuchaj…

 

Miłego wieczoru.

Dbajcie o swoje relacje, nie tylko z dziećmi, ale też z samym sobą 🙂

Marta Petrykowska Psycholog RB Szczecin Rodzicielstwo Bliskości

Po więcej zapraszam na Facebooka