Bliska Przestrzeń Marta Petrykowska

psycholog rb szczecin rodzicielstwo bliskości

Rodzicielstwo Bliskości w zgodzie ze sobą

Rodzicielstwo Bliskości w zgodzie ze sobą

Czy to w ogóle możliwe?

Rodzicielstwo Bliskości – podążanie za dzieckiem, odpowiadanie na jego potrzeby, lepszy start w przyszłość, dbanie o jego granice, jego „fajnie”, emocje i szacunek, itd…

No OK, ale gdzie w tym wszystkim Ja? Gdzie miejsce na moje uczucia? Na moje „fajnie”? Na moje granice? Chciałabym być człowiekiem, oprócz tego, że jestem Mamą… Ciągle tylko; „Mamoooo chcę jeść! Nie pójdę do przedszkola! Nie założę butów! Nie i koniec!”

A przy tym wszystkim jeszcze maluch chce być blisko… nawet w toalecie; “Mamo gdzie jesteś? Chodź się pobawić…” i wieczorny hit: „Mamo chce spać z Tobą!” I jak żyć? Jak znaleźć przestrzeń na dbanie o siebie i swoje granice, w tym całym Rodzicielstwie Bliskości?

W uważności na drugiego człowieka można się zapędzić i zatracić nieco myślenie o sobie. A nie o to nam chodzi. RB to nie męczennictwo. To naturalny styl rodzicielstwa, płynący z serca.

 

Bądź blisko i daj sobie przestrzeń

W Rodzicielstwie Bliskości chcemy być blisko, wspierać dziecko i odpowiadać na jego potrzeby. Nie jest to jednak możliwe, jeśli mamy niezaspokojone własne potrzeby.

Kiedy spychamy nasze potrzeby na dalszy plan, to częściej reagujemy impulsywnie, nerwowo, potem łatwiej o poczucie winy i ogólne gorsze samopoczucie.

Jeśli mamy zabezpieczone swoje „fajnie”, to mamy większą łatwość we wspieraniu innych.

Ot i kropka.

Czyli jeśli chcemy zadbać o kogoś, warto najpierw zadbać o siebie. Duża część pracy na konsultacjach jest poświęcana na potrzeby rodzica, bo to od niego zaczyna się Rodzicielstwo Bliskości. To jest dostrojenie i powinno działać w dwie strony.

 

Nasuwa się pytanie: „No dobra, ale jak to możliwe, kiedy dziecko ciągle wisi na piersi, je, pije, nie śpi, płacze i tylko chce i chce?” Jeśli chodzi o małe dziecko, to faktycznie jest tak, że niestety, na początku tylko zabezpieczamy jego potrzeby. I trudno jest liczyć współpracę z niemowlakiem, w kontekście wsparcia rodzica, czy „zrozumienia” przez dziecko.

Ja też jestem mamą dziecka, które w pierwszych latach życia składało się głównie z potrzeb 🙂

 

„Potrzeba całej wioski, aby wychować jedno dziecko”

– bliskościowy rodzic też potrzebuje bliskości

Pierwszą rzeczą, na którą chciałam zwrócić uwagę, jest potrzeba wsparcia (nas rodziców), przez inną dorosłą osobę. Skoro dzieci nie mają zasobów, żeby nas zrozumieć, to warto mieć dorosłego, który nas czasem wysłucha, zrozumie, porozmawia, a może przyniesie ciepłą kawę, czy zakupy.

Kiedyś dzieci wychowano w wielopokoleniowych rodzinach, do pomocy byli domownicy. Dziś wspierają nas „wioski”, mogą to być np. grupy online, grupy rodziców z podobnym podejściem, nawet spotkanie i rozmowa z dwoma osobami na placu zabaw może przynieść uczucie zrozumienia, (kiedy podzielimy się historią dzisiejszego wybuchu złości przy myciu zębów). Potrzebujemy być wysłuchani i zrozumiani. Pomaga nam to w poczuciu, że nie jesteśmy sami. Podobne sprawy łączą nas. Trudne emocje, towarzyszące rodzicielstwu (nie tylko bliskości) opowiedziane komuś, „sprzedane”, spadają nam trochę z barków, pomagając się wyprostować.

Zresztą to samo robią intuicyjnie nasze dzieci! Jeszcze mówić taki nie umie, a już daje znać, o swoich potrzebach i uczuciach, i tak jak głośno!

No i komu je przekazuje? Nam; mnie, Tobie, rodzicom…

 

Za dużo!

– bliskościowy rodzic ma czasem dość

Tak, dziecko wyładowało swoje trudne uczucia i co dalej? No i tu wracamy do Nas. To My zostajemy z tymi ich złościami, smutkiem i innymi uczuciami.

Hmmm… i musimy sobie z nimi poradzić, a czasem sobie nie radzimy. I to jest OK.

Każdy z nas ma ograniczoną pojemność kontenera, do którego przyjmuje trudne emocje dziecka. Czasem nam się „przelewa”. Warto wtedy mieć świadomość, że te nasze kontenery są ograniczone. Jako że jesteśmy różni, to mamy różne pojemności swoich kontenerów. Jedna osoba przyjmie więcej, inna mniej – i to jest OK. Każdy z nas, coś innego w takim kontenerku nosi od dawna ze sobą (doświadczenia, schematy, sposoby reakcji). Siłą rzeczy może nie wystarczyć miejsca na wszystkie trudne emocje dzisiejszego dnia. Bądźmy wtedy dla siebie dobrzy, wrażliwi i pamiętajmy, że może zdarzyć się wybuch, trzaśnięcie drzwiami, wyjście z pokoju, krzyk.

I to nadal jest OK. Jesteśmy nadal dobrymi, dość dobrymi rodzicami. Nie damy rady być idealni, a oczekiwanie tego od siebie często wzmaga frustrację.

 

Życzę sobie i Wam, żeby nasze dzieci widziały, że jesteśmy ludźmi, mamy emocje, że czasem jest nam trudno i postępujemy inaczej, niż byśmy chcieli.

Niech to widzą! Uczą się wtedy, w naturalny sposób, że jesteśmy autentyczni oraz tego, że one też mogą pozwolić sobie na przeżywanie nieprzyjemnych emocji.

 

Z pustego nie nalejesz
– bliskościowy rodzic też potrzebuje o siebie zadbać

Kiedy czujemy, że kończy nam się cierpliwość, warto zaopiekować się sobą. Zapytać się czego teraz potrzebuję? Może właśnie tego wyjścia z pokoju, pooddychania, krzyku, rozmowy z dorosłym, herbaty, spaceru. Warto napełnić swój kubeczek cierpliwości, żeby móc dzielić się nim z innymi.

 

Odpuszczanie

– bliskościowy rodzic ma dużo na głowie

Twoje dziecko naprawdę nie potrzebuje super czystego domu, wyprasowanego prania, wymalowanej mamy, 5 zdrowych posiłków dziennie, codziennej porcji czytanych książek i drugiej porcji zabaw rozwojowych. Są rzeczy, które możemy odpuścić. Czasem nakładamy na siebie zbyt wiele. To w naszej głowie zaczyna się „muszę”. Może czasem warto powiedzieć – wcale tego nie „muszę”. Przekonać się, świat się wcale nie zawali, rodzina nadal będzie moją rodziną, a ja nadal jestem dobrym rodzicem.

 

Autentyczność i „Nie z Miłości”

– bliskościowy rodzic ma granice

W Rodzicielstwie Bliskości wspieramy bycie autentycznym i asertywne odmawianie, kiedy nie mamy na coś zgody. Odmawianie dziecku nie świadczy o braku miłości lub o tym, że nie jestem rodzicem RB. Tylko o tym, że znam swoje granice i dbam o nie. Znaczy też, że uczę swoje dziecko zauważać te granice u siebie i pilnować ich. To stanowi dla niego początek bycia asertywnym, dobrze radzącym sobie dorosłym.

Jeśli coś mnie przerasta, np. nie mam siły na kolejną zabawę w chowanego lub zakładanie na głowę zielonych okularów – to mówię o tym dziecku. W zamian proponuję inne zajęcie. W rodzicielstwie jestem blisko i jestem autentyczna; jeśli nie mam siły, to jej nie mam.

Istotne w Rodzicielstwie Bliskości jest to, że kiedy odmawiamy dziecku, to pozwalamy mu przeżyć emocje, które się pojawią w związku z tą odmową.

Odmowa może być trudna dla dziecka, może wywołać uczucie smutku czy złości. Nasza rola w tym, aby w bezpieczny sposób dać wybrzmieć tym uczuciom. Być blisko w atmosferze zrumienia i akceptacji dla naszych pociech.

Ważna jest akceptacja uczuć dziecka i pokazanie, że nawet jak się złości, to może liczyć na rodzica, bo właśnie wtedy potrzebuje go najbardziej.

 

Dbajcie o swoje relacje, nie tylko z dziećmi, ale też z samym sobą 🙂

Marta Petrykowska Psycholog RB Szczecin Rodzicielstwo Bliskości

Po więcej zapraszam na Facebooka